Witajcie oto nowy rozdział, mam nadzieję, że wam się spodoba.
Zachęcam was do zostawiania
komentarzy, bo dzięki nim wiem co poprawić, a także motywują one do dalszego
pisania :)
_____________________________________________________________________________
Tak właśnie
spędziliśmy kolejne trzy dni. Chłopak naprawdę bardzo szybko się uczył, nawet
przeczytał już kilka książek. Dzisiaj
już jest środa, więc za dziesięć dni wróci doktor. W duchu się modliłam, żeby tylko nie wrócił wcześniej, bo
wolałam się nawet nie zastanawiać co by się stało. Musimy w przeciągu kilu dni
się stąd ulotnić.
Do kuchni
wszedł Aron, bo właśnie takie imię mu wybraliśmy i dołączył do jedzenia
śniadania. Dzisiaj zrobiłam sałatkę owocową, a do tego zaparzyłam herbatę.
- Aida cały
czas wyglądasz na zmartwioną- spostrzegł.
No tak nadal
nie powiedziałam mu, że został zmutowany przez Fausta. Ta rozmowa będzie na
pewno bardzo ciężka. Lepiej przeczytam te wszystkie papiery odnośnie tego,
które zabrałam z laboratorium, żebym mogła mu wszystko wyjaśnić. Więc żeby
odwrócić jego uwagę, zagadnęłam go na inny temat.
- Muszę
dzisiaj pojechać w jedno miejsce, dasz sobie radę sam w domu?
- Tak, ale
wróć szybko- powiedział ze smutkiem w oczach.
- Ok, to ja
wychodzę.
Założyłam
siodło na Blacka i ruszyłam w stronę miasteczka. Razem z Aronem powinniśmy uciec
stąd, jak najszybciej, więc musiałam mu kupić jakieś cuchy które zakryją jego uszy i
kosmetyki żeby ukryć łuski na twarzy i dłoniach, a i trzeba mu pofarbować włosy.
Gdy nareszcie
dotarłam na miejsce jak najszybciej wskoczyłam do drogerii, kupiłam jakieś
najtańsze kosmetyki i farbę do włosów. Następnie ruszyłam po ciuchy. Kupiłam granatową,
rozpinaną bluzę i dużą szarą czapkę "skarpetę", pod nią będzie mógł spokojnie schować swoje uszy. Znalazłam też jakieś
fajne koszulki i dżinsy. Po zakupach wróciłam galopem do domu, wolałam nie
zostawiać go samego.
Gdy weszłam
do domu Aron siedział w salonie i czytał jakąś książkę. Kiedy mnie zobaczył uśmiechnął
się, co odwzajemniłam. Powiedziałam, że za dziesięć minut zejdę i poszłam do pokoju.
Położyłam zakupy na komodzie, a zbiórka wyjęłam zapiski doktora i zaczęłam
czytać. Nic pocieszającego w nich nie znalazłam. Martwiłam się jak to przyjmie,
on zachowuje się jak dziecko, w końcu dopiero kilka dni temu się obudził. Aron
nie zna jeszcze zła i cierpienia, ale jeśli będę zwlekać to może nigdy nie
uciekniemy. Ścisnęłam mocno papiery w ręce i zeszłam na parter. Zajrzałam do
salonu i powoli weszłam.
-Czy coś się
stało- zapytał się z troską w głosie Aron.
No tak ma
wielokrotnie lepszy słuch niż zwykły człowiek i słyszy jak mi wali serce. Nie
miałam pojęcie jak to wytłumaczyć, żeby jak najlepiej to przyjął, wiadomo że
nie będzie szczęśliwy, ale żeby całkowicie się nie załamał.
- Chciałam z
tobą porozmawiać o bardzo ważnej sprawie- zaczęłam niepewnie.
- O co
chodzi?- zapytał odkładając książkę, a ja usiadłam na fotelu obok niego.
- Więc
zastanawiałeś się może dlaczego ja nie mam łusek?
- Tak, ale
pomyślałem że tylko mężczyźni je mają i są silniejsi bo ty nie masz też tak
silnie rozwiniętych zmysłów jak ja.
- Emm…
niestety tak nie jest. Prawda jest taka, że przeciętny człowiek wygląda tak jak
ja.
- To znaczy
że jestem wyjątkowy?- zapytał zaciekawiony.
- Tak,
alee…- w tym momencie głos mi się załamał i spojrzałam na podłogę. Aron
cierpliwie czekał aż coś powiem. Podniosłam głowę i spojrzałam prosto w oczy i
wreszcie z siebie wykrztusiłam:
- Tak, ale
nie urodziłeś się taki.
- Jak to?
Przecież gdy cię zobaczyłem po raz pierwszy, byłem już taki.- Było wyraźnie
widać, że nie rozumie.
- Masz racje
ale nie urodziłeś się wtedy tylko 17 lat temu. Dokładnie mówiąc dziesiątego
czerwca.
Aron był w
szoku, nie rozumiał jak to możliwe, ale co się dziwić jak przez tyle lat był zamknięty
w szklanym zbiorniku.
- Ale ja nic
takiego nie pamiętam.- powiedział w
końcu.
- Tak wiem,
bo nikt nie pamięta swoich narodzin, ale taka jest prawda. Urodziłeś się wtedy
razem ze swoim bratem bliźniakiem, z tego co wiem wasza matka była bardzo biedna
i słaba, a poród ją jeszcze bardziej osłabił i nie przeżyła, a doktor Faust
zabrał was do siebie.
- Czyli
jesteśmy teraz w domu mężczyzny, który nas przygarnął? To gdzie jest mój brat?
- Nie on was
nie przygarnął- powiedziałam z wyraźnie wyczuwalnym smutkiem- On zabrał was po
to aby przeprowadzać na was…- znowu głos mi się załamał.
Aron
spojrzał mi głęboko w oczy, a w nich widziałam wyraźną prośbę, abym dokończyła.
Więc wzięłam się w garść i spróbowałam ponownie.
- Zabrał was
po to aby przeprowadzać na was eksperymenty, dlatego tak wyglądasz. A twój brat
został już wcześniej przebudzony, prawdopodobnie Faust go okłamał i teraz
kradnie dla niego drogocenne dzieła sztuki.- wyrzuciłam z siebie, odnośnie jego
brata to były tylko przypuszczenia, no ale wielki ptak kradnący dzieła sztuki,
akurat jak on jest w pobliżu, a bliźniaka tutaj nie ma rozumie się samo przez
się.
Błękitnooki
był zdecydowanie w szoku, cały czas patrzył się na mnie, a jego wargi drgały.
Po chwili w jego oczach zaczęły zbierać się łzy.
- Aida, czy
ja jestem potworem? To przeze mnie cały czas bije ci tak szybko serce? Boisz
się mnie?- mówił przez łzy.
Szybko
wstałam z fotela i przytuliłam go i zaczęłam mówić spokojnie:
- To że
jesteś inny nie znaczy że jesteś potworem, a ja jestem cały czas niespokojna bo
martwię się czy uda nam się uciec. Ale nie musisz się martwić już wszystko
zaplanowałam, będzie dobrze- nigdy nie lubiłam co prawda okazywać zbytnio
uczuć, ale nie wiedziałam co mam innego zrobić oprócz przytulenia go i próby
pocieszenia. Srebrnowłosy uspokoił się trochę i zapytał się nadal wtulony we
mnie:
- Aida nie
opuścisz mnie nigdy?
- Zawsze
będę przy tobie i będę cie wspierać, obiecuję.
- Dziękuję-
odpowiedział cicho
- Chodźmy
spać- pociągnęłam go lekko w stronę schodów
Gdy
weszliśmy do pokoju, bez przebierania położyliśmy się do łóżka, a Aron mocno wtulał się we mnie, bardzo przeżywał to
co dzisiaj usłyszał, ale już był widocznie spokojniejszy niż na początku. Prze noc budziłam się kilkokrotnie i
patrzyłam co z nim, ale na jego twarzy widniał na całe szczęście spokój. Przynajmniej spokojnie spał, a ja
zastanawiałam się jak będzie kiedy się obudzi.
Woah! To się porobiło. Faust zły?! No jak to tak, przecież ja go lubię T____T Ciszy mnie postawa Aidy- pokazała, że potrafi i jestem ciekawa jek jej wyjdzie ta ucieczka.
OdpowiedzUsuńTutaj tylko ------> ''-Ok. to ja wychodzę'', chodziło ci o przecinek? Wybacz, ale jakoś mi się rzuciło w oczy, a ogólnie jakiś dużych błędów się nie dopatrzyłam. No ładnie piszesz, a narracja jest naprawdę fajnie prowadzona.
Pozdrawiam i czekam na następny rozdział.
Ps. dziękuje za komentarza pod moimi postami, po prostu uśmiechnęłam się widząc ciebie :)