środa, 20 kwietnia 2016

Rozdział 12: Pierwsze spotkanie



Aida
 
Coś strasznie ciężkiego przycisnęło mnie do ziemi. Gdy spojrzałam co to takiego, zamurowało mnie, był to brat  Arona  z przeogromnymi czarnymi skrzydłami. Wyglądał na bardzo wściekłego, a jego wzrok był jakby za mgłą. Było po nim widać, że myślami jest zupełnie w innym miejscu, a ciało działało pod wpływem złości. Zacisnął rękę w pięść i się zamachnął. Nie mogłam się ruszyć w żaden sposób, był za ciężki, abym mogła go zrzucić.  Serce z każdą sekundą biło mi coraz mocniej. Chciałam cokolwiek zrobić, więc w ostatniej chwili krzyknęłam, to co mi na myśl przyszło.
-Stój, ja też nienawidzę Fausta!- wykrzyczałam.
O dziwo to podziałało, a jego pięść zatrzymała się tuż przy mojej twarzy. Wyglądał jakby przebudził się z jakiegoś transu, z jednej strony widać było, że jest zaskoczony, a z drugiej bardzo poważny. Przyglądał się mi przez chwile, po czym zszedł ze mnie i usiadł na ściółce. Ja jeszcze przez pewien czas nie byłam w stanie się ruszyć, zapewne było to spowodowane szokiem jaki doznałam. Jednak po chwili  również podniosłam się i usiadłam. Nie wiedziałam co mam teraz zrobić. Byłam szczęśliwa, że żyję, ale co teraz nadal może mnie zaatakować, bo jeszcze chwilę temu wyglądał na bardzo nieobliczalnego, lecz teraz się troszeczkę uspokoił.
-Co on ci zrobił? – wycharczał i uważnie mi się przyglądał.
- Mi nic, ale twojemu bratu…                           
-Ja mam brata?- nagle mi przerwał.
- Tak jesteście bliźniakami, jest niedaleko stąd.
Nagle coś na jego szyi zaczęło migać na zielono. Wcześniej tego nie zauważyłam, ale  miał coś wyglądającego na elektroniczną obrożę.
- Muszę iść- zebrał się z ziemi.
- Chwila, poczekaj- również wstałam.
- O co chodzi?
-Dlaczego mu pomagasz skoro go nienawidzisz?
- Bo nie mam innego wyjścia, ta obroża mnie powstrzymuje od ucieczki. Nie mogę dłużej rozmawiać.- odwrócił się ode mnie i zaczął rozkładać skrzydła.
- Ale Aron chce ci pomóc.
- Aron?- odwrócił się z pytającym wyrazem twarzy.
- To twój brat. Tylko nie wiemy co możemy zrobić, bo nie znamy miejsca pobytu Fausta.
- Nie próbujcie mi pomóc. Niech chociaż on żyje na wolności, nie poradzicie sobie z  uwolnieniem mnie.
-Ale…- w tym momencie odleciał.
No super i co teraz? Po pierwsze spotkałam brata Arona, jak ja mam mu to powiedzieć, po drugie nie mam bladego pojęcia jak go uwolnić i co to ma w ogóle być za elektroniczna obroża? Miałam kompletny mętlik w głowię i tysiące pytań bez odpowiedzi. Po prostu można by było się załamać, ale co to mi da? Bo na pewno nie wyczaruje mi wróżki, która pokarze mi drogę do domu. Byłam już totalnie padnięta, to wcześniejsze zmęczenie fizyczne z połączeniem teraz jeszcze z psychicznym było jakąś masakrą. Miałam ochotę rzucić się na łóżko i usnąć na jakieś pół roku, może wtedy by się to wszystko uspokoiło i jakimś cudem, nie wiem może doktor by dostał zawał czy coś i skrzydlaty byłby wolny i wszyscy by byli szczęśliwi. No cóż, ale życie jest ciężkie i nie można tego uczynić i muszę się pozbierać i coś zrobić, ale nadal na to potrzebowałam dużo czasu. Usiadłam pod jednym z drzew, miałam taki totalny mętlik w głowie, że sama już nie wiedziałam co przez nią przelatuje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz