wtorek, 5 kwietnia 2016

Rozdział 6 : Spotkanie z agentką



Około godziny 8 byliśmy na miejscu. Zapytałam się kobiety siedzącej w dworcowej kasie gdzie znajduje się kościół. Ruszyliśmy w jego stronę, po drodze weszliśmy do sklepu spożywczego, usiedliśmy na ławce i zjedliśmy śniadanie w postaci suchych bułek i kilku kiełbasek, a do picia mieliśmy jogurty pitne. Gdy skończyliśmy śniadanie, ruszyliśmy spokojnym krokiem w stronę kościoła.  Gdy wreszcie naszym oczom ukazał się budynek, przed nim stał duży czarny samochód z przyciemnianymi szybami.
- Chodź to pewnie agentka Danet- odezwałam się.
Podeszliśmy bliżej samochodu, a od strony kierowcy opuściła się szyba.
- Witaj, jestem agentka Danet, a  ty jesteś Aida?
Zapytała się siedząca w samochodzie brunetka, która miała związane włosy w warkocz, była ona około trzydziestki. Po chwili wyjęła swoją kartę agentki, aby upewnić mnie, że nie kłamie.
- Tak to ja.
- Co to za chłopak?- skinęła głową na Arona, który nadal trzymał mnie za rękę.
- Wyjaśnię po drodze.- odpowiedziałam.
- Dobrze, to wsiadajcie.
Usiedliśmy na miejscach i zapieliśmy pasy, a plecaki położyliśmy na podłodze. Agentka odwróciła się do nas i powiedziała:
- Na pewno jesteście zmęczeni po podróży, więc się prześpijcie, bo czeka nas wiele godzin jazdy, później wszystko opowiecie.
 Jak powiedziała tak zrobiliśmy, bez problemu obydwoje od razu zasnęliśmy.
****
Gdy się obudziliśmy jechaliśmy jakąś autostradą, a ja zastanawiałam czy po naszej prawej to wschód czy zachód słońca. Czy to możliwe, że aż tak długo spaliśmy? Długo nie musiałam czekać na odpowiedź.
- Bardzo długo spaliście, co powiecie na mała przerwę?
- Tak, przydała by się.- odezwałam się.
Aron wyglądał jakby nie wierzył jeszcze brunetce. Po pewnym czasie, gdy zjechaliśmy z autostrady zatrzymaliśmy się przy jakiejś restauracji. Gdy wysiedliśmy z samochodu, Aron w mgnieniu oka podszedł do mnie i złapał mnie za rękę. Poszliśmy do środka, oprócz kasjerki nikogo nie było w środku. Ja z chłopakiem zamówiliśmy sobie coś do jedzenia, bo już umieraliśmy z głodu, natomiast, agentka wzięła dla siebie wielką filiżankę kawy, na pewno była bardzo zmęczona skoro tak długo prowadziła samochód.
- Ile jeszcze będziemy jechać do waszej siedziby?
- Zostało nam jeszcze około 3 godzin jazdy, ale przez ten czas porozmawiasz z agentem Cahnnelem, który jest w skazanym przez ciebie domu.
- Dobrze.
Dokończyliśmy spokojnie jedzenie i wróciliśmy do samochodu, gdy wjechaliśmy z powrotem na autostradę, z sufitu samochodu wyłonił się mały monitor, a po chwili na nim zobaczyłam twarz mężczyzny, w podobnym wieku co brązowowłosa. Miał on kasztanowe włosy, a oczy koloru piwnego, z twarzy wyglądał na bardzo sympatycznego, ale jego wyraz twarzy mówiła, że teraz jest bardzo poważny.
- Witam jestem agent Cahnnel- odezwał się- to ty dzwoniłaś do nas w sprawie kradzieży?
- Tak to ja.
-Więc tak jak powiedziałaś znaleźliśmy ukryte przejście prowadzące na dół, a tam pełno dokumentów i laboratorium, czy jeszcze jest coś oprócz tego ?
- Nie nic więcej nie znalazłam, ale możliwe że może być pełno skrytek w cały domu, tak jak w drewnianym biurku.
- Tak widzieliśmy to, przeszukamy, na wszelki wypadek cały dom jeszcze raz. Mogę wiedzieć skąd to wszystko wiesz i co to za chłopak?
-  Mnie też zmutował doktor Faust, tak samo jak mojego brata- odezwał się nagle Aron.- widać było że mówi to z wielkim bólem, jego wzrok padł na podłogę, a dłoń zacisnął trochę mocniej niż dotychczas na mojej.
Mężczyzna był zaskoczony, przez pewien czas nie wiedział co powiedzieć, pewnie nie spodziewał się, że jest więcej niż jedna taka osoba. Agentka, spojrzała w lusterko, a jej wzrok był skierowany na błękitnookiego, no tak teraz wyglądał normalnie. Kiedy już oprzytomniał odezwał się znowu:
- Ale skąd to wszystko wiesz? Przecież ten dom był tak ukryty, że ciężko byłoby go znaleźć, a poza tym co ty w nim robiłaś?- zwrócił się do mnie.
Kurna nie mówiłam Aronowi, że on jest moim wujkiem, bo pewnie przestał by mi ufać.
- Eeeeee….- zaczęłam się dukać, a Aron spojrzał na mnie.
W końcu prędzej czy później dowie się tego to nie ma co przeciągać- pomyślałam.
- No więc, mój ojciec wysłał mnie do niego, bo podobno doktor Faust Dagner jest moim…. wujkiem- ostatnie słowo ledwo przeszło mi przez gardło, a w momencie jego wypowiadania odwróciłam, głowę tak, aby nikogo nie widzieć, a moje gęste włosy zasłoniły mi całą twarz.
Aron zacisnął z powrotem troszkę mocniej moją dłoń i szepnął do mnie tak, że tylko ja to usłyszałam:
- Aida nie martw się ty nie jesteś taka jak on.
Spojrzałam na niego, a on szeroko się uśmiechnął, odpowiedziałam mu lekkim uśmiechem, a następnie spojrzałam z  powrotem na monitor.
-Dobrze to już wszystkie pytania ode mnie, teraz porozmawiajcie z agentem Morelem.
Gdy skończył mówić ekran stał się czarny, lecz po 2 minutach, zobaczyliśmy na nim mężczyznę, po czterdziestce, jego włosy miały kolor ciemnego brązu, ale były już przyprószone siwizną.
- Witam Aida, to ze mną rozmawiałaś przez telefon, czy mogłabyś odpowiedzieć mi na kilka pytań?- odezwał się mężczyzna.
- Tak
- Czy wiesz może, gdzie może obecnie przebywać doktor Fasust?
- Nie wiem, gdy wyjeżdżał mówił, że ma jakieś spotkanie w Paryżu, ale to zapewne było kłamstwo. Z tego co pamiętam za siedem dni powinien wrócić do domu.
- Dobrze, zastawimy na niego zasadzkę, a wiesz może coś na temat tego chłopaka ze skrzydłami?
-Tak. Jest on jednym z bliźniaków, których doktor porwał ze szpitala 10 czerwca 1998 roku. Z notatek wiem, że jego słuch i inne zmysły są dziesięciokrotnie lepsze od zwykłego człowieka, ma także wzmocnione kości, a dzięki swoim skrzydłom morze przelecieć wiele kilometrów bez odpoczynku. Jednak nie przeczytałam jeszcze wszystkiego, mam te dokumenty przy sobie.
- Dobrze na razie tyle nam wystarczy, resztę opowiesz gdy dojedziecie na miejsce.
- Dobrze.
Pozostałą drogę przespaliśmy, bo nie chciałam dekoncentrować agentki pytaniami, tym bardziej, że była bardzo zmęczona wielogodzinną jazdą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz