niedziela, 3 kwietnia 2016

Rozdział 4: Przygotowywania



Witajcie o to nowy rozdział, a także rysunek mojego kolegi, który narysował Arona jako chibi.
Jeśli wam się spodoba to zapraszam do zobaczenia innych jego rysunków :  http://legionpl00.deviantart.com/

____________________________________________________________
Następnego dnia obudziliśmy się dopiero o 10. Obydwoje nie mieliśmy najlepszych humorów, Aron nadal był zasmucony, tym co usłyszał wieczorem, a ja martwiłam się o niego, a także o to jak potoczy się nasza podróż. Miałam nadzieję, że wszystko odbędzie się dobrze, choć miałam złe przeczucie.
 Gdy wreszcie zwlekłam się z łóżka, Aron szybko podniósł się i złapał mnie za rękę.
- Proszę pozwól mi trzymać cię za rękę cały dzień. – poprosił z nadzieją w oczach.
- Dobrze, skoro lepiej się będziesz czuł to ok- uśmiechnęłam się lekko, żeby trochę go pocieszyć.
Odwzajemnił uśmiech i zeszliśmy na śniadanie. Zrobiłam gofry z cukrem pudrem i oczywiście herbatę. Posiłek zjedliśmy w ciszy, a po nim od razu wróciliśmy do pokoju. Usiedliśmy na małej kanapie, która stała pod ścianą.
- Posłuchaj Aron- zaczęłam- Powinniśmy jak najszybciej opuścić ten dom, ale jeśli źle się czujesz możemy tu jeszcze zostać.
- Nie, wolałbym jak najszybciej stąd odejść- było widać smutek w jego oczach i całkowicie to rozumiałam.
- Dobrze, więc dzisiaj wyjedziemy ale najpierw, musimy ukryć twój prawdziwy wygląd, ponieważ ludzie mogą być zaskoczeni, bo wyglądasz inaczej niż wszyscy.
- Rozumiem, to co mam zrobić?
- Chodź pofarbuję ci włosy.
Weszliśmy do łazienki, umyłam mu głowę, a później zaczęłam nakładać brązową farbę. Według instrukcji musiał ja potrzymać trochę na głowie, więc powiedziałam żeby poczekał w pokoju, a ja w tym czasie się przebrałam i umyłam. Następnie zmyłam mu farbę z włosów i dałam ubrania do przebrania,  ja w tym czasie zaczęłam szykować rzeczy, które musiałam spakować do plecaków. Po kilku minutach Aron wyszedł z łazienki, od razu do mnie podszedł i złapał za rękę.
- Co teraz?
-Poczekaj zaraz cię umaluję tylko zobaczę czy wszystko naszykowałam.
Największym problemem były pieniądze, które już mi się kończyły. Stwierdziłam jednak, że doktor się nie obrazi jak trochę sobie pożyczę, w końcu za to dzieło sztuki, które ukradł będzie bogaty, a jak nawet by się nie zgodził to i tak przez to, że uciekam z Aronem będzie wściekły, więc gorzej już być nie może.
- Musimy poszukać pieniędzy w domu bo tyle nam nie wystarczy, chodź.
- Gdzie zaczniemy?
- Myślę że może je trzymać w swoim burze.
- Dobrze to chodźmy.- powiedział, a w jego głosie nadal było słychać smutek.
Przeszukaliśmy całe biuro i nic nie znaleźliśmy, poszliśmy zobaczyć w innych pokojach, ale również nic. Wróciliśmy z powrotem do pomieszczenia z wielkim dębowym biurkiem, byłam pewna, że gdzieś muszą być pieniądze, a na pewno nie były w laboratorium. Przeszukaliśmy znowu drewniany mebel i gdy nie znaleźliśmy żadnych pieniędzy,  byłam już wkurzona i kopnęłam w nie z całej siły. Usłyszałam że coś upada, ale noga mnie zaczęła mnie boleć i usiadłam ciężko na podłodze i złapałam z bolące miejsce. Aron usiadł obok mnie.
- Wszystko w porządku? – zapytał się zmartwiony.
- Tak, zaraz mi przejdzie.
Po chwili, kiedy ból minął spojrzałam się na biurko, pod nim leżał kawałek deski, podeszłam bliżej i zobaczyłam że odpadła ona od spodu drewnianego stołu. Znajdowała się tam skrytka. W sumie mogłam się tego spodziewać, jak znalazłam ukryte przejście to dlaczego miało nie być skrytek. Włożyłam do niej rękę i znalazłam pieniądze, nawet dużo pieniędzy. Zabrałam wszystkie, a co będę sobie żałować, a poza tym podróż, którą zaplanowałam na pewno będzie bardzo droga.
Wróciliśmy z nimi do pokoju i zaczęłam charakteryzacje niebieskookiego. Na początek nałożyłam grubą warstwę fluidu na twarz i dłonie, aby zakryć łuski i ich zarys. Następnie przypudrowałam go następnym kilogramem kosmetyku. Odeszłam od niego na krok i się przyjrzałam. Jak dla mnie nikt nie rozpozna że jest pomalowany. Jeszcze zostały paznokcie, ale były tak twarde, że nie dało rady ich obciąć, cążki kiedy próbowałam je obciąć pękły , więc musiał je obgryźć, zęby też ma niewiarygodnie twarde. Nałożyłam mu czapkę na głowę i dokładnie zakryłam jego spiczaste uszy. Zapakowałam wszystko do plecaków, dałam jeden chłopakowi i wyszliśmy z domu. Wyprowadziłam Blacka ze stajni i obydwoje na niego wsiedliśmy. Gdy wyjeżdżaliśmy było już po piętnastej. Słońce już słabo świeciło tym bardziej, że dzisiejszego dnia było wiele chmur na niebie, więc kiedy przejeżdżaliśmy przez las było dość ciemno jak na popołudnie.

2 komentarze:

  1. No powiem Ci, że nieźle to wykombinowała. Ciekawe czy im się to uda. No nic, czekamy dalej. Coraz bardziej wciąga ^^
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. YAY! Ten obrazek jest taki uroczy ^_^ Równie uroczy jak Aron <3 Meh, świetny rozdział ;D

    OdpowiedzUsuń