Witajcie o to nowy rozdział, a także rysunek mojego kolegi, który narysował Arona jako chibi.
Jeśli wam się spodoba to zapraszam do zobaczenia innych jego rysunków : http://legionpl00.deviantart.com/
Jeśli wam się spodoba to zapraszam do zobaczenia innych jego rysunków : http://legionpl00.deviantart.com/
Następnego
dnia obudziliśmy się dopiero o 10. Obydwoje nie mieliśmy najlepszych humorów,
Aron nadal był zasmucony, tym co usłyszał wieczorem, a ja martwiłam się o niego,
a także o to jak potoczy się nasza podróż. Miałam nadzieję, że wszystko
odbędzie się dobrze, choć miałam złe przeczucie.
Gdy wreszcie zwlekłam się z łóżka, Aron szybko
podniósł się i złapał mnie za rękę.
- Proszę
pozwól mi trzymać cię za rękę cały dzień. – poprosił z nadzieją w oczach.
- Dobrze,
skoro lepiej się będziesz czuł to ok- uśmiechnęłam się lekko, żeby trochę go
pocieszyć.
Odwzajemnił
uśmiech i zeszliśmy na śniadanie. Zrobiłam gofry z cukrem pudrem i oczywiście
herbatę. Posiłek zjedliśmy w ciszy, a po nim od razu wróciliśmy do pokoju. Usiedliśmy
na małej kanapie, która stała pod ścianą.
- Posłuchaj
Aron- zaczęłam- Powinniśmy jak najszybciej opuścić ten dom, ale jeśli źle się
czujesz możemy tu jeszcze zostać.
- Nie,
wolałbym jak najszybciej stąd odejść- było widać smutek w jego oczach i
całkowicie to rozumiałam.
- Dobrze,
więc dzisiaj wyjedziemy ale najpierw, musimy ukryć twój prawdziwy wygląd,
ponieważ ludzie mogą być zaskoczeni, bo wyglądasz inaczej niż wszyscy.
- Rozumiem,
to co mam zrobić?
- Chodź
pofarbuję ci włosy.
Weszliśmy do
łazienki, umyłam mu głowę, a później zaczęłam nakładać brązową farbę. Według
instrukcji musiał ja potrzymać trochę na głowie, więc powiedziałam żeby
poczekał w pokoju, a ja w tym czasie się przebrałam i umyłam. Następnie zmyłam
mu farbę z włosów i dałam ubrania do przebrania, ja w tym czasie zaczęłam szykować rzeczy, które musiałam spakować do plecaków. Po kilku minutach Aron wyszedł z łazienki, od razu do mnie podszedł i złapał za rękę.
- Co teraz?
-Poczekaj
zaraz cię umaluję tylko zobaczę czy wszystko naszykowałam.
Największym
problemem były pieniądze, które już mi się kończyły. Stwierdziłam jednak, że
doktor się nie obrazi jak trochę sobie pożyczę, w końcu za to dzieło sztuki,
które ukradł będzie bogaty, a jak nawet by się nie zgodził to i tak przez to,
że uciekam z Aronem będzie wściekły, więc gorzej już być nie może.
- Musimy
poszukać pieniędzy w domu bo tyle nam nie wystarczy, chodź.
- Gdzie
zaczniemy?
- Myślę że
może je trzymać w swoim burze.
- Dobrze to
chodźmy.- powiedział, a w jego głosie nadal było słychać smutek.
Przeszukaliśmy
całe biuro i nic nie znaleźliśmy, poszliśmy zobaczyć w innych pokojach, ale
również nic. Wróciliśmy z powrotem do pomieszczenia z wielkim dębowym biurkiem,
byłam pewna, że gdzieś muszą być pieniądze, a na pewno nie były w laboratorium.
Przeszukaliśmy znowu drewniany mebel i gdy nie znaleźliśmy żadnych
pieniędzy, byłam już wkurzona i kopnęłam
w nie z całej siły. Usłyszałam że coś upada, ale noga mnie zaczęła mnie boleć i
usiadłam ciężko na podłodze i złapałam z bolące miejsce. Aron usiadł obok mnie.
- Wszystko w
porządku? – zapytał się zmartwiony.
- Tak, zaraz
mi przejdzie.
Po chwili,
kiedy ból minął spojrzałam się na biurko, pod nim leżał kawałek deski,
podeszłam bliżej i zobaczyłam że odpadła ona od spodu drewnianego stołu.
Znajdowała się tam skrytka. W sumie mogłam się tego spodziewać, jak znalazłam
ukryte przejście to dlaczego miało nie być skrytek. Włożyłam do niej rękę i
znalazłam pieniądze, nawet dużo pieniędzy. Zabrałam wszystkie, a co będę sobie
żałować, a poza tym podróż, którą zaplanowałam na pewno będzie bardzo droga.
Wróciliśmy z
nimi do pokoju i zaczęłam charakteryzacje niebieskookiego. Na początek
nałożyłam grubą warstwę fluidu na twarz i dłonie, aby zakryć łuski i ich zarys.
Następnie przypudrowałam go następnym kilogramem kosmetyku. Odeszłam od niego na
krok i się przyjrzałam. Jak dla mnie nikt nie rozpozna że jest pomalowany.
Jeszcze zostały paznokcie, ale były tak twarde, że nie dało rady ich obciąć,
cążki kiedy próbowałam je obciąć pękły , więc musiał je obgryźć, zęby też ma
niewiarygodnie twarde. Nałożyłam mu czapkę na głowę i dokładnie zakryłam jego
spiczaste uszy. Zapakowałam wszystko do plecaków, dałam jeden chłopakowi i
wyszliśmy z domu. Wyprowadziłam Blacka ze stajni i obydwoje na niego
wsiedliśmy. Gdy wyjeżdżaliśmy było już po piętnastej. Słońce już słabo świeciło
tym bardziej, że dzisiejszego dnia było wiele chmur na niebie, więc kiedy
przejeżdżaliśmy przez las było dość ciemno jak na popołudnie.
No powiem Ci, że nieźle to wykombinowała. Ciekawe czy im się to uda. No nic, czekamy dalej. Coraz bardziej wciąga ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
YAY! Ten obrazek jest taki uroczy ^_^ Równie uroczy jak Aron <3 Meh, świetny rozdział ;D
OdpowiedzUsuń