Po niecałej
godzinie dotarliśmy do miasteczka. Zeszliśmy z Blacka, zdjęłam z niego siodło i
wypuściłam wolno, a on pobiegł w stronę lasu. Nie wiedziałam co innego mogłam
zrobić z koniem, nie miałam komu go oddać. Black znał bardzo dobrze drogę do
domu, więc podejrzewałam, że właśnie tam wrócił, zostawiłam mu jedzenia na kilka
tygodni, więc powinien przeżyć.
Na dworcu w informacji dowiedziałam się, że za
półgodziny będzie autobus do większego miasta, gdzie znajduje się dworzec PKP.
Uznałam, że najlepszym sposobem przemieszczania się będą pociągi. Obecnie znajdowaliśmy się gdzieś na południu
Polski, więc musimy przejechać przez Czechy i Niemcy zanim znajdziemy się we
Francji. Tak, tak jechaliśmy w to miejsce gdzie przebywał mniej więcej wujek,
no bo kto wpadanie, że tam uciekliśmy. Musieliśmy czekać trochę na autokar,
więc postanowiłam zadzwonić w jedno miejsce, bo wreszcie miałam zasięg, co prawda
nie chciałam zostawić Arona samego na
ławce, ale musiałam. Odeszłam w ustronne miejsce, aby nikt nie słyszał mojej
rozmowy. W internecie znalazłam numer do francuskiej policji. Wbiłam numer w komórkę i zadzwoniłam.
-Dzień
dobry- powiedziałam.
-Proszę podać
dane, a później opowiedzieć co się zdarzyło- usłyszałam wyrzuty z uczuć głos
kobiety mówiącej po francusku.
Szczerze
wolałam nie podawać danych, aby nie robić zamieszania wokół mojej osoby, bo
pewnie to co zaraz usłyszy sprawi, że będzie chciała mnie wysłać do
psychiatryka. Więc olałam podawanie danych i zaczęłam tłumaczyć dlaczego
dzwonię.
-Dzwonie
dlatego, że wiem kto okradł Luwr.
-Proszę
podać najpierw dane- jak robot powtarzała kobieta.
- Ten
mężczyzna jest szalonym naukowcem, a jego dom znajduje się w Polsce na zachód od
Drzewca w środku lasu.- nie zwróciłam uwagi
co mówi kobieta i konturowałam.
- Nie mogę
przyjąć zlecenia dopóki, nie poda pani
danych.
Dobra już
się wkurzyłam, tak wiem nerwowy ze mnie człowiek, ale rozłączyłam się i wróciłam
do Arona, usiadłam obok na ławce. Jak będą mieli pretensje, że ich nikt nie
poinformował o szalonym naukowcu, to mają problem bo ja do nich dzwoniłam.
- Coś się
stało? Jesteś bardzo zdenerwowana.
- Nie nic
istotnego. Ile czasu jeszcze nam zostało do czekania?
- Zaraz
powinien podjechać.
-Ok.
Autokar
rzeczywiście podjechał po chwili, kupiłam bilety i usiedliśmy po prawej stronie
w połowie długości autokaru. Niebieskooki po półgodziny usnął, a mi oprócz
rozmyślania nic mi nie zostało, bo wyłączyłam telefon żeby oszczędzać baterię.
***
W tym samym
czasie we francuskim biurze rządowej agencji, która została specjalnie założona,
aby rozwiązać zagadkę dziwnej kradzieży w Luwrze.
-Agencie Morel, mamy informację, że godzinę temu
dzwoniła jakaś dziewczyna, która mówiła, że wie kto okradł Luwr.
- Kim ona
jest?
- Nie wiemy,
nie podała swoich danych.
- To nasza
jedyna wskazówka, więc lepiej to sprawdźmy, dajcie nagranie rozmowy.-
odpowiedział po chwili namysłu.
Wszyscy
ludzie, którzy zostali wybrani do rozwiązania tej sprawy z uwagą zaczęli słuchać
nagrania, niektórzy stali z notatnikami, a inni po prostu w skupieniu słuchali.
Kiedy rozmowa się skończyła, wszyscy byli pewni, że muszą znaleźć tą dziewczynę.
- Ona na pewno musi coś wiedzieć, w końcu
wszystkie media podawały, że to był ptak, a dziewczyna powiedziała, iż stoi za
tym szalony naukowiec- odezwał się jeden z agentów o nazwisku Cahnnel
- Zadzwońcie
do niej i zapytajcie się co jeszcze wie i gdzie jest, musimy zapewnić jej
bezpieczeństwo. Ty Cahnnel wraz ze swoim zespołem jedź do tego domu i
przeszukajcie go dokładnie.
- Tak jest,
już ruszamy.
- Dziewczyna
ma wyłączony telefon – powiedziała agentka Danet.
- W takim
razie przesłuchajcie jeszcze raz nagranie i spróbujcie z niego dowiedzieć się
jak najwięcej, a jedna osoba dzwoni do
niej co 20 minut, może jeszcze włączy telefon, gdy odbierze zawołajcie mnie. Ja
w tym czasie zadzwonię do polskiej policji, aby zacząć z nimi współpracę, w
końcu to jest na ich terenie.
****
Wreszcie po
dwóch godzinach dotarliśmy na miejsce.
Gdy wysiedliśmy z autokaru robiło się już powoli ciemno. Na szczęście
przy samym dworcu autobusowym znajdował się dworzec PKP. Poszliśmy do kasy kupić bilety. Do
najbliższego pociągu, do Czech mieliśmy trzy godziny, więc poszliśmy do pizzerii,
która znajdowała się dziesięć minut od dworca. Zamówiliśmy sobie jedzenie i na
spokojnie delektowaliśmy się posiłkiem. Trochę czasu spędziliśmy na rozmowie,
Aron już nie był przygnębiony, ale nadal się martwił tak samo jak ja. Nie
rozmawialiśmy zbyt długo, gdyż woleliśmy
nie mówić o ostatnich wydarzeniach, bo ktoś mógł nas usłyszeć. Gdy wróciliśmy
na dworzec nadal mieliśmy trochę czasu do przyjazdu pociągu, więc postanowiłam
włączyć telefon, może ojciec wreszcie się zainteresował jak mi mijały wakacje
czy coś.
Lecz gdy
włączyłam telefon zobaczyłam, że jakiś nieznany numer dzwonił do mnie 7 razy.
Kto mógł się tak do mnie dobijać? I co chciał? Naglę mój telefon zaczął dzwonić
a na ekranie wyświetlił się ten sam numer. Po chwili zastanowienia odebrałam.
-Halo, z kim
rozmawiam? – zapytałam zaciekawiona.
- Witam z
tej strony mówi agent Morel, dzwoniłaś dzisiaj na policję, prawda?
- Tak, a o
co chodzi?
- Wysłałem
ludzi do tego domu, o którym mówiłaś, czy wiesz jeszcze coś przydatnego?
- Tak wiem.
Gdy wejdą do gabinetu znajdą czarną książkę ze srebrnymi zdobieniami, niech
spróbują ją wyjąć z biblioteczki, wtedy otworzy się przejście.
-Przejście?-
zadziwił się.
- Tak. Gdy
zejdą po schodach wszystko się wyjaśni. – odparłam.
-Dobrze tyle
na razie wystarczy, lepiej żebyśmy porozmawiali o tym w cztery oczy i musimy
zapewnić ci bezpieczeństwo, powiedz gdzie jesteś.
Zaczęłam
tłumaczyć gdzie jestem i gdzie zmierzam, o której będę w Czechach. Agent kazał
mi czekać pod kościołem o godzinie 12 następnego dnia, stamtąd miała mnie odebrać agentka Danet i
zawieźć do ich siedziby, która znajdowała się w Paryżu.
Skończyłam
rozmowę i poszłam z Aronem na peron, z którego miał odjechać za 10 minut nasz
pociąg. Weszliśmy do pustego wagonu i czekaliśmy aż ruszymy. Większość drogi rozmawialiśmy pomimo,
że jechaliśmy przez całą noc. Na początek wytłumaczyłam mu, że gdy będziemy
zbliżać się do granicy i wyczuję, że jacyś ludzie będą się zbliżać to musi
wyjść do łazienki bo nie ma paszportu. Później mu powiedziałam prawdę z kim
rozmawiałam i wyjaśniłam, że nie chciałam go martwić, dlatego najpierw mu nie
mówiłam, gdy policjantka początkowo mnie olała. Resztę drogi do granicy
rozmawialiśmy ogólnie jak powinien zachowywać się przy innych ludziach, a także
próbował zrozumieć jak funkcjonuje świat, tłumaczyłam mu jakie są prawa i
obowiązki ludzi, co jest niedozwolone itp.
****
Nagle
poczułam czyjąś rękę na ramieniu, gdy otworzyłam oczy zobaczyłam Arona.
- Ludzie się
zbliżają- powiedział cicho.
Wyszedł z
przedziału i skierował się w stronę łazienki. No tak musiałam przysnąć na
chwilę w końcu nie spałam całą noc, dobrze, że on czuwał.
Skoro Aron
wyczuł ludzi to pewnie oznacza, że zaraz przyjdą. Strasznie się denerwowałam,
bolał mnie przez to brzuch, a w głowie miałam mętlik i cały czas słyszałam : Co
jeśli się nie uda? Przecież ludzie, którzy przeprowadzają kontrole graniczną
mają bardzo odpowiedzialną pracę, pewnie nie przyjmą mojej idiotycznej wymówki
i co w tedy z Aronem?
Po chwili do przedziału weszła kobieta i
poprosiła o bilety i paszporty, a ja w tym czasie próbowałam się uspokoić.
Dałam jej swój, nie miała żadnych zastrzeżeń.
- A gdzie
paszport drugiej osoby?
- Nie mam go
ale jeśli pani chce mogę przejrzeć plecak mojego kolegi, bo on raczej szybko nie
wróci. Jakiś czas temu źle się poczuł- odpowiedziałam grzecznie.
- Jeśli to
zrobisz będę wdzięczna- odparła kobieta.
Przejrzałam
dokładnie cały plecak, choć wiedziałam że nic
tam nie znajdę co będzie ją interesowało, ale musiałam zachować pozory.
- Nie ma tu
paszportu, pewnie ma go przy sobie- odpowiedziałam po pewnym czasie.
- Tym razem
już wam odpuszczę, ale następnym razem w razie takiej sytuacji niech da tobie
swoje dokumenty, ja muszę sprawdzić
resztę pasażerów.- mówiła trochę poddenerwowana i rozkojarzona.
-Dobrze
Gdy kobieta
wyszła z przedziału kamień spadł mi z serca i odetchnęłam z ulgą. Dobrze, że
nie będzie następnego razu, bo myślałam że za pierwszym serce mi stanie.
Mae Govannen! Pewna osóbka, której imienia nie będę wymawiać, nakłoniła mnie, abym wpadła. I powiem ci, że wszystkie rozdziały przeczytałam jednym tchem. Ależ dostałam zawału, kiedy ta kobieta do niej podeszła i spytała o paszport. Naprawdę gęsią skórkę idzie dostać. No i ciekawią mnie ci agenci. Ogólnie nie znam ich wszystkich, ale mam nadzieje, że ten agent Morel okaże się fajnym gościem, takim wiesz, niby zimny drań, ale swoje zasady ma <3 Tacy są najlepsi. Mam też nadzieje, że te smoki się pojawią, bo ostatnio dostaję padaczki kiedy ktoś o nich wspomina <3333
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i na agenta Morel, nosz kurde, świetna ta nazwa <33 I pozdrawiam ;*