środa, 18 maja 2016

Rozdział 20: Trening



Aron
O godzinie 10 poszliśmy na trening, Aida miała iść z Dymitrem więc się nie martwiłem, choć wolałbym być przy niej. Rano w głównym pokoju rozmawiałem z nim, wydawał się sympatyczny przy czym był niezwykle spokojny. Ja natomiast miałem trening z Borysem, kiedy Gerard wrócił na quadzie, dowiedzieliśmy się, że zaczniemy od bardzo długiego biegu, goniąc go. Podczas treningu musiałem cały czas pilnować, żeby nie spadł mi kaptur z głowy, a na  dłonie miałem nasunięte już rozciągnięte rękawy bluzy. Na razie nie mogli się o niczym dowiedzieć.
Na początku biegło nam się bez problemu, jednak po pewnym czasie brodacz przyspieszył, a my zaczęliśmy strasznie się męczyć, w szczególności Borys który był mocno poobijany po wczorajszym, ale mimo to bardzo chciał brać udział w treningu. Po biegu, który trwał chyba z 2 godziny, mieliśmy chwilę przerwy, podczas której dostaliśmy po butelce wody. Następnie mieliśmy nauczyć się kontrolować naszą siłę przez trzymanie w jednej ręce, kamienia, mieliśmy go ściskać z całej siły, a w drugiej balonu, który miał nie pęknąć. Usiedliśmy od siebie w dużej odległości i zaczęliśmy trening. Nigdy bym się nie spodziewał, że będzie to tak trudne. Kamień kruszył się pod wpływem mojego uścisku, a każdy balon pękał. Z czasem nie pękały one nie tak szybko, ale nadal nie było to do czego dążyliśmy. Borys był bardzo niecierpliwy i po zaledwie półgodziny zaczął się wściekać i wydzierać, że to niewykonalne,  za karę musiał zrobić 200 pompek. Gdy skończyliśmy to ćwiczenie, Borys trenował płynną przemianę w wilkołaka, a ja miałem robić pompki, przysiady, brzuszki itp.
Pomału zbliżało się popołudnie gdy z powrotem biegliśmy do bazy. Weszliśmy do dużego pokoju, Aida siedziała razem z Dymitrem na kanapie, a Manuel jak zwykle przed komputerem. Powiedziałem, że zaraz wrócę i poszedłem się umyć. Nowe ubrania tak jak mówiła, leżały na łóżku. Założyłem ciemne dżinsy, ciemnozieloną koszulkę w serek i czarną bluzę z nadrukiem czaszki na plecach. Wróciłem do „salonu”, ale Aidy tam nie było.
- Gdzie jest Aida?
- Poszła pomóc Manuelowi przy obiedzie- odpowiedział elf.
- Codziennie będziemy mieć treningi proszę pana?- zwróciłem się do brodacza siedzącego na jednym z foteli.
- Tak, będą one zróżnicowane, łatwiej by było jakbym znał twoje umiejętności, ale jeśli nie chcesz nam tego powiedzieć to coś wymyślimy, a i niemów mi per pan, tylko po imieniu.
- Dobrze.
Byłem zmęczony, więc usiadłem na kanapie obok Dymitra i wspólnie oglądaliśmy co leci w telewizorze, czekając na obiad. Po pewnym czasie do pokoju weszła blondynka wraz z komputerowcem, niosąc talerze z obiadem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz