Aida
[…]Nagle zza
drzewa wyszedł… emmm.. wielki czekoladowo-brązowy wilkołak, i wcale mu dobrze z
oczu nie patrzyło. Miał chyba z jakieś 2,5m stał na dwóch łapach a jego szpony
wyglądały na tak ostre, że bez trudu by mógł przeciąć nimi drzewo na pół. Po
pysku można było bez problemu powiedzieć, że był bardzo wkurzony, a jego
wysunięte, ostre jak brzytwa kły, budziły strach. Byłam przerażona i nie
wiedziałam co zrobić. Czy to był kolejny chłopak, którego genami bawił się
Faust? A może ten brodacz to jakiś znajomy doktora? Aron stanął przede mną,
odgradzając mnie od nich.
- Gadajcie
co tu robicie?- warknął na nas przerośnięty wilk.
- Spokojnie,
Borys.- powiedział mężczyzna, był bardzo opanowany.
- Nie będę
spokojny!
-Daj im
wyjaśnić, może po prostu się zgubili i im głupio się przyznać.
-Teraz już
za późno, bo mnie zobaczyli!- wilkołak jeszcze bardziej wyszczerzył kły i
rzucił się na nas.
Był tak
szybki, że nie zdążyłam nawet odskoczyć na milimetr, ale błękitnooki stał
przede mną i gdy zaatakował nas swoimi pazurami, złapał go za przedramię i
rzucił nim jakby był szmacianą lalką w drzewo, które się przewaliło. Byłam w
szoku wiedziałam, że jest on dużo silniejszy od człowieka, ale że aż tak? Na
dodatek bez żadnego treningu. Zauważyłam, że nie tylko ja byłam zdziwiona,
również koleś z brodą nie wiedział co się tak właściwie dzieje. Wilkołak nadal
nie wstawał, ale było słychać jego dyszenie, a ja zastanawiałam się czy to ze
złości czy z bólu.
- Jesteś
cały? – zapytał wielką kulę futra, ale widać było, że woli do niego nie
podchodzić, widocznie był wstanie zaatakować w szale nawet swoich.
- Tak-
zaczął się zbierać z ziemi, ale sprawiało mu to wielki problem. Spojrzał prosto
na Arona, ze wściekłością w oczach, było widać, że gniew w nim buzuje jeszcze
bardziej niż wcześniej.
- Jeszcze
raz podniesiesz na nią rękę, a nie będę się powstrzymywał- wycedził przez zęby
Aron.
Już
myślałam, że zaraz zaczną się bić gdy nagle pomiędzy nimi pojawił się brodacz i
zaczął ich uspokajać
- Hej
spokojnie chłopaki, myślę że powinnyśmy porozmawiać. Nie rozwiążecie przecież
żadnego problemu siłą- mówił bardzo poważnie i z dużym spokojem.
Wilkołak
ciężko opadł na ziemię widocznie nie był wstanie dłużej stać.
-Dobra niech
ci będzie Gerard- fuknął.
- No więc,
jak już słyszeliście ja jestem Gerard, a ten za mną to Borys.
Aron
milczał, ale ja uważałam, że lepiej im odpowiedzieć. Wychyliłam się zza jego
pleców i odpowiedziałam.
- Ja jestem
Aida, a to Aron.
- Więc Aron jesteś wampirem?
-Nie on jest
za silny jak na wampira- wtrącił się wilkołak.
- Więc kim
jesteś?
- Czy to
ważne?- odparł nadal zdenerwowany błękitnooki.
- W sumie
nie.
- Czego od
nas chcecie?
- Możemy wam
pomóc jeśli chcecie, w tych czasach trudno żyje się wilkołakom, wampirom czy
innym istotom.
- Jak
chcecie nam niby pomóc?
- Możemy
pomóc wam opanować wasze zdolności i pokazać wam jak dostosować się do
społeczeństwa żeby żyć jak normalny człowiek.
Nie mogliśmy
im zaufać, byli oni zupełnie obcy, a nadal nie zapomnieliśmy ostatnich
wydarzeń. Mężczyzna nic nie mówił, że
ich geny są zmienione tylko wymieniał wilkołaki i wampiry, czyli, że oni się
tacy urodzili. Czyżby to właśnie na takich jak oni wzorował się Faust? Oni mogą
być niebezpieczni. Jednak z drugiej strony my nie mamy się gdzie podziać, a jak
będzie nam szło tak jak dotychczas to będziemy głodować.
- Jak
możecie nam zagwarantować, że nie jesteście wrogo nastawieni, po tym? –
spytałam.
- Niestety,
nie mogę tego zrobić, ale proszę wybaczcie mu, wilkołaki są bardzo nerwowe i
porywcze.
- Jak niby
mamy mu wybaczyć, skoro on chciał nas zabić, a ty się nawet nie ruszyłeś!-
wyrzucił z siebie oburzony Aron.
- Ja jestem
zwykłym człowiekiem i nic nie mogłem zrobić, dlatego chodzimy po lesie jak
najdalej od miast, żeby nie wpaść na żadnych ludzi.
Aron jednak
nic nie odpowiedział, po ostatnich zdarzeniach już chyba w ogóle nie ufał
nikomu oprócz mnie, ale nie było wyjścia. Pociągnęłam go za rękaw, żeby się
nachylił i szepnęłam.
- Musimy z
nimi pójść, nie damy sobie sami rady.
On tylko
przytaknął niechętnie i powiedział już do mężczyzny.
- Dobrze
pójdziemy z wami, ale niech on- wskazał skinieniem na wilkołaka- niech się nie
zbliża do Aidy.
- Dobrze,
niech tak będzie.
Rozdział świetny, ale z deczka krótki ;_; Odniosłam wrażenie, że Aron poczuł się samcem alfa i zaczyna zazdrościć. No nic, do następnej notki i pozdrawiam bardzo serdecznie.
OdpowiedzUsuń