środa, 4 maja 2016

Rozdział 16: Milusiński



Aida
[…]Nagle zza drzewa wyszedł… emmm.. wielki czekoladowo-brązowy wilkołak, i wcale mu dobrze z oczu nie patrzyło. Miał chyba z jakieś 2,5m stał na dwóch łapach a jego szpony wyglądały na tak ostre, że bez trudu by mógł przeciąć nimi drzewo na pół. Po pysku można było bez problemu powiedzieć, że był bardzo wkurzony, a jego wysunięte, ostre jak brzytwa kły, budziły strach. Byłam przerażona i nie wiedziałam co zrobić. Czy to był kolejny chłopak, którego genami bawił się Faust? A może ten brodacz to jakiś znajomy doktora? Aron stanął przede mną, odgradzając mnie od nich.
- Gadajcie co tu robicie?- warknął na nas przerośnięty wilk.
- Spokojnie, Borys.- powiedział mężczyzna, był bardzo opanowany.
- Nie będę spokojny!
-Daj im wyjaśnić, może po prostu się zgubili i im głupio się przyznać.
-Teraz już za późno, bo mnie zobaczyli!- wilkołak jeszcze bardziej wyszczerzył kły i rzucił się na nas.
Był tak szybki, że nie zdążyłam nawet odskoczyć na milimetr, ale błękitnooki stał przede mną i gdy zaatakował nas swoimi pazurami, złapał go za przedramię i rzucił nim jakby był szmacianą lalką w drzewo, które się przewaliło. Byłam w szoku wiedziałam, że jest on dużo silniejszy od człowieka, ale że aż tak? Na dodatek bez żadnego treningu. Zauważyłam, że nie tylko ja byłam zdziwiona, również koleś z brodą nie wiedział co się tak właściwie dzieje. Wilkołak nadal nie wstawał, ale było słychać jego dyszenie, a ja zastanawiałam się czy to ze złości czy z bólu.
- Jesteś cały? – zapytał wielką kulę futra, ale widać było, że woli do niego nie podchodzić, widocznie był wstanie zaatakować w szale nawet swoich.
- Tak- zaczął się zbierać z ziemi, ale sprawiało mu to wielki problem. Spojrzał prosto na Arona, ze wściekłością w oczach, było widać, że gniew w nim buzuje jeszcze bardziej niż wcześniej.
- Jeszcze raz podniesiesz na nią rękę, a nie będę się powstrzymywał- wycedził przez zęby Aron.
Już myślałam, że zaraz zaczną się bić gdy nagle pomiędzy nimi pojawił się brodacz i zaczął ich uspokajać
- Hej spokojnie chłopaki, myślę że powinnyśmy porozmawiać. Nie rozwiążecie przecież żadnego problemu siłą- mówił bardzo poważnie i z dużym spokojem.
Wilkołak ciężko opadł na ziemię widocznie nie był wstanie dłużej stać.
-Dobra niech ci będzie Gerard- fuknął.
- No więc, jak już słyszeliście ja jestem Gerard, a ten za mną to Borys.
Aron milczał, ale ja uważałam, że lepiej im odpowiedzieć. Wychyliłam się zza jego pleców i odpowiedziałam.
- Ja jestem Aida, a to Aron.
-  Więc Aron jesteś wampirem?
-Nie on jest za silny jak na wampira- wtrącił się wilkołak.
- Więc kim jesteś?
- Czy to ważne?- odparł nadal zdenerwowany błękitnooki.
- W sumie nie.
- Czego od nas chcecie?
- Możemy wam pomóc jeśli chcecie, w tych czasach trudno żyje się wilkołakom, wampirom czy innym istotom.
- Jak chcecie nam niby pomóc?
- Możemy pomóc wam opanować wasze zdolności i pokazać wam jak dostosować się do społeczeństwa żeby żyć jak normalny człowiek.
Nie mogliśmy im zaufać, byli oni zupełnie obcy, a nadal nie zapomnieliśmy ostatnich wydarzeń. Mężczyzna  nic nie mówił, że ich geny są zmienione tylko wymieniał wilkołaki i wampiry, czyli, że oni się tacy urodzili. Czyżby to właśnie na takich jak oni wzorował się Faust? Oni mogą być niebezpieczni. Jednak z drugiej strony my nie mamy się gdzie podziać, a jak będzie nam szło tak jak dotychczas to będziemy głodować.
- Jak możecie nam zagwarantować, że nie jesteście wrogo nastawieni, po tym? – spytałam.
- Niestety, nie mogę tego zrobić, ale proszę wybaczcie mu, wilkołaki są bardzo nerwowe i porywcze.
- Jak niby mamy mu wybaczyć, skoro on chciał nas zabić, a ty się nawet nie ruszyłeś!- wyrzucił z siebie oburzony Aron.
- Ja jestem zwykłym człowiekiem i nic nie mogłem zrobić, dlatego chodzimy po lesie jak najdalej od miast, żeby nie wpaść na żadnych ludzi.
Aron jednak nic nie odpowiedział, po ostatnich zdarzeniach już chyba w ogóle nie ufał nikomu oprócz mnie, ale nie było wyjścia. Pociągnęłam go za rękaw, żeby się nachylił i szepnęłam.
- Musimy z nimi pójść, nie damy sobie sami rady.
On tylko przytaknął niechętnie i powiedział już do mężczyzny.
- Dobrze pójdziemy z wami, ale niech on- wskazał skinieniem na wilkołaka- niech się nie zbliża do Aidy.
- Dobrze, niech tak będzie.

1 komentarz:

  1. Rozdział świetny, ale z deczka krótki ;_; Odniosłam wrażenie, że Aron poczuł się samcem alfa i zaczyna zazdrościć. No nic, do następnej notki i pozdrawiam bardzo serdecznie.

    OdpowiedzUsuń