Chłopaki
wraz z brodaczem wyszli, a ja z elfem i muzykiem czekaliśmy na ich powrót.
Większość czasu spędziliśmy na rozmowach, a kiedy zbliżało się popołudnie
wspólnie przygotowaliśmy obiad. Grupa poszukiwawcza nie wróciła na posiłek
dlatego sami zjedliśmy, a resztę odłożyliśmy do lodówki, aby na nich poczekało.
Mieliśmy
tyle wolnego czasu, że zaczęłam się coraz bardziej pogrążać w myślach na temat
Fausta, zastanawiałam się jak uwolnimy brata Arona i czy czasem naukowiec nie
ma jakiegoś asa w rękawie. Leżałam tak na kanapie rozmyślając, chyba na chwilę
przysnęłam, a kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam ciemność, a po chwili podbiegło
do mnie dziwne zwierzę, miało ono
szorstką sierść zachowaną w odcieniach brązu, było ono bardzo długie, ale
jednocześnie malutkie o krótkich łapkach. Gdy je pogłaskałam ukułam się,
zauważyłam wtedy, że jego sierść przechodziła w kolce. Poczułam, że coś mnie
szarpie i otworzyłam oczy. Nade mną stali zmartwieni Dymitr i Manuel.
- Co się
stało?- spytałam.
- Usnęłaś i
nie mogliśmy cię w ogóle obudzić.- odpowiedział Dymitr.
-Ile spałam?
-Godzinę,
dobrze się czujesz?
- Raczej tak.
- Dobra
usiądź, a ja zaparzę ci herbatę- powiedział Manuel.
- Jesteś
pewna, że wszystko w porządku?
- Tak, ale
muszę coś sprawdzić- miałam wrażenie, że to nie był zwykły sen, ale co on mógł
oznaczać? Przecież przyśnił mi się tylko
jakiś zwierzak.
Wstałam i
podeszłam do komputera, a za mną ruszył zielonooki. Zaczęłam szukać w
Internecie, domyśliłam się, że to był jeżozwierz, szukałam jakiś ciekawych
informacji na jego temat, ale nic istotnego nie mogłam znaleźć. Przecież
wszyscy wiedzą, że ma pełno kolców, które stroszy aby odstraszyć przeciwników.
Blondyn cały czas przyglądał się co robię.
- Po co tego
szukasz?
-Sama nie
wiem, takie przeczucie.- wstałam zrezygnowana od biurka i z powrotem usiedliśmy
na kanapie.
W tej samej
chwili wrócił komputerowiec i podał mi herbatę, a po godzinie grupka
poszukiwawcza wróciła. Chciałam przygotować dla nich obiad ale mi nie
pozwolili, a kiedy powiedzieli im co się stało, co wcale nie było moim zdaniem
straszne, Aron zaczął się martwić i wypytywać, czy wszystko porządku. Co jakiś
czas zerkał na mnie Borys, ale nic się nie odzywał, widocznie nadal pamiętał
jego pierwsze spotkanie z Aronem i wolał nie ryzykować. Kiedy skończyli jeść
obiad, Gerard zaczął tłumaczyć gdzie ukrywa się Faust. Następnie zaczęliśmy
opracowywać plan.
- Jak wiemy
brat Arona ma elektroniczną obrożę, więc musisz go przytrzymać, a Aida z
Manuelem zajmą się jej zdjęciem. Ja w tym czasie z Dymitrem i Borysem zajmiemy
się naukowcem, ale musimy to wszystko zrobić z zaskoczenia. Myślę, że najlepiej
będzie jak zaatakujemy chwilę po wschodzie słońca. – Tłumaczył brodacz.- więc
idźcie spać bo jutro trzeba wcześnie wstać.
Wszyscy
skierowaliśmy się do swoich pokojów i od razu poszliśmy spać, aby być w pełni
sił następnego poranka. Tej nocy nic mi się nie śniło, kompletna pustka, ale
była ona inna, niż podczas zwykłego spania, czułam jak godziny mijają w
kompletnej ciemności, tak jakby była ona jakimś rodzajem snu.
Kiedy rano
się obudziłam co prawda byłam wypoczęta pomimo wczesnej godziny, ale coś nie
dawało mi spokoju miałam bardzo złe przeczucie co do dzisiejszej próby złapania
szalonego naukowca. Po szybkim zjedzeniu śniadania ruszyliśmy w stronę
opuszczonego budynku gdzie ukrywał się mężczyzna. Przez długi czas biegliśmy,
lecz po pewnym czasie zwolniliśmy do szybkiego chodu, nie mogliśmy być przecież
już zmęczeni zanim go znajdziemy. Wszyscy byli gotowi na potyczkę, Gerard miał
przy sobie broń, a Manuel niósł przy sobie drewniany flet, i kilka narzędzi,
które pomogą nam przy obroży skrzydlatego.
Gdy byliśmy
już w pobliżu kryjówki, zatrzymaliśmy się na chwilę aby przypomnieć plan, nie
był on może skomplikowany, ale zawsze lepiej upewnić się, czy wszyscy zrobią co
do nich należy. Ja z Manuelem i Aronem ruszyliśmy na tył domu, a chłopaki z brodaczem
na przód.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz