Witajcie, oto pierwszy rozdział ( pamiętajcie o prologu), mam nadzieję, że wam się spodoba i zostawicie swoje opinie w komentarzach.
_________________________________________________________________
[…] gdy
nagle usłyszałam skrzeczący głos mojej macochy. No tak to był tylko sen. Tak to
bywa jak chodzi się nie wiadomo o której spać przed włączonym telewizorem. Jak
zwykle musiałam usnąć na czarnej, skórzanej kanapie w salonie podczas mojego
malutkiego maratonu filmów zresztą tak jak zwykle, ale w końcu tydzień temu
zaczęły się wakacje, więc chyba mogłam chodzić spać o której chce, co nie? Otworzyłam
powoli oczy i zobaczyłam mojego ojca i to drugie coś, które jak zawsze na mnie
wrzeszczało.
-Aida czy ty
mnie w ogolę słuchasz? Mówię do ciebie! Jak możesz spędzać całe dni siedząc w
domu i oglądając te idiotyczne filmy o elfach, wilkołakach itp. !?-zaczęła się
pruć, a po chwili jakby sobie coś przypomniała- Ufff.., ale na szczęście z
twoim tatusiem podjęliśmy genialną decyzję- powiedziała cała rozpromieniona
Nina.
No super
pewnie zaraz mnie wyślą na jakiś super nudny obóz, żeby im nie przeszkadzać
przez całe wakacje- pomyślałam sobie. Robili tak co roku od kiedy, ojciec
ożenił się drugi raz. Ja osobiście uważam, że ona jest z nim tylko dla
pieniędzy, ale zawsze jak o tym dyskutuje z ojcem to kończy się na awanturze.
Byłam ciekawa na co tym razem mnie wyślą, na obóz sportowy, językowy, a może
przetrwania? Gdyby Nina go wybierała to pewnie byłaby to ostatnia opcja i
pewnie by się jeszcze modliła, żeby mi się coś podczas niego stało. Ona mnie na
prawdę nienawidzi, a ja jej więc jesteśmy kwita.
- Postanowiliśmy
że chcielibyśmy więcej wolnej przestrzeni w domu, więc przeprowadzasz się do
wujka Fausta- kontynuowała ruda jędza, a mnie aż zamurowało, bo mój ojciec
nigdy się mną nie interesował nie wspominając już o Ninie, ale nigdy nie pomyślałam, że mógłby mnie wyrzucić z
domu. Nina ubrała to w bardzo ładne słówka, ale to nadal znaczyło to samo. Kim w ogóle jest wujek Faust,??? Pierwszy raz
słyszę o kimś takim, w sumie to nic dziwnego bo ojciec nie utrzymuje kontaktu
nawet z najbliższą rodziną, przez co ja też jej nie znam.
-Wiem że nie
znasz jeszcze swojego wujka, ale jestem pewny że się z nim dogadasz- wreszcie
odezwał się ojciec, z nieskrywaną radością- A wiec tak masz 3 godziny na
spakowanie się, więc lepiej się pospiesz.
-Ale…
-Nie ma
żadnych ale idź do swojego pokoju- przerwał mi, no po prostu milutko.
Byłam w
takim szoku, że nie dałam rady wydusić z siebie żadnego słowa więcej, poszłam po prostu do swojego pokoju i zaczęłam
szukać walizkę. Ciągle rozmyślałam co się właściwie wydarzyło. W końcu od 2 lat mieszkam z macochą i moim
ojcem, nie za specjalnie się z nimi dogadywałam, ale też bardzo im nie
przeszkadzałam. Zazwyczaj siedziałam całymi dniami w swoim pokoju kiedy tylko
wracałam ze szkoły. Nie miałam, żadnych przyjaciół, rozmawiałam co prawda z niektórymi
osobami, ale jakoś się nie zakolegowaliśmy na tyle, żeby gdzieś wspólnie
wychodzić.
Mój ojciec
do biednych nie należy więc przez prawie pół roku lata z tym rudym małpiszonem
po różnych kontynentach więc w czym mogłam im zawadzać? W sumie Ninie od
początku nie podobało się że ojciec ma córkę, a ona jest w stanie ubłagać go o
wszystko, ale żeby się tak łatwo zgodził i jeszcze się z tego cieszył.
-Dobra Aida,
pomyśl pozytywnie- zaczęłam z tego wszystkiego gadać do siebie
Może nie być aż tak źle, w końcu nie będę musiała
oglądać jak rudowłosa przykleja się cały czas do ojca i słuchać jak na mnie
skrzeczy, a za przyjaciółmi nie będę tęsknić bo takowych nie mam więc nie mam
nic do stracenia, może chociaż wujek Faust będzie normalny.
Wreszcie znalazłam
walizkę i zaczęłam pakowanie. Wzięłam tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Moja
garderoba nie jest zbyt duża, mam kilka par spodni i trochę podkoszulek z
rękawkiem i jakieś dwie bluzy. Nigdy nie lubiłam się stroić, do walizki
wrzuciłam jeszcze jakieś duperele typu kosmetyki i byłam już spakowana. Po czym
poszłam wziąć prysznic. Po kąpieli stanęłam przed lustrem i zaczęłam
rozczesywać moją szopę, tak o to magia falowanych łamanych na kręcone włosów,
nienawidzę ich czesać to jest po prostu jakaś katorga, a na szczotce zostaje
ich zawsze cała masa. Gdy minęły 2 godziny byłam zapakowana i gotowa do wyjazdu
ale oczywiście Nina musiała właśnie poprawiać makijaż, a jej to trochę to
zajmuje… Oczywiście połowę z jej kosmetyków nawet nie wiem do czego służą,
nigdy nie rozumiałam jak można kłaść kilo tapety na twarz. Wreszcie po pół
godziny mogliśmy ruszać, więc wstałam z fotela który stał w salonie, na co
zareagowała rudowłosa.
-Czekałaś na
nas?
-Tak. Możemy
już jechać?
-Och,
zabawna jesteś- zaśmiała się ironicznie- my idziemy na romantyczną kolacje, a
ciebie zawiezie kierowca mojego kochanego misia.
Nina
pociągnęła za rękę swojego „misia” i znikli za drzwiami, a ja sobie pomyślałam:
No pięknie nie dość że przed niecałymi 3 godzinami się do wiedziałam, że mnie
wywalają to jeszcze mnie całkowicie olali i nawet ojciec się ze mną nie
pożegnał, to już szczyt wszystkiego, byłam wściekła. Przez tą poczwarę zrobiło
mi się nie dobrze … nigdy nie zrozumiem jak ludzie mogą do siebie mówić misiu,
koteczku, rybko, to jest po prostu takie…. Bleeeeee . Mam nadzieję, że moje
klepki zostaną na zawsze na tym miejscu gdzie są i nigdy mi nie wpadnie mi do
łba tak się do kogoś zwracać.
Po chwili do
domu wszedł kierowca i zabrał mój bagaż. Wsiadłam do czarnego samochodu, nigdy
nie znałam się na marach. Założyłam słuchawki i pogrążyłam się w mojej ulubionej
muzyce, byłam w podłym humorze. Tak spędziłam całą podróż z Warszawy do…. no
właśnie w sumie nie wiem gdzie wylądowałam po tych 10 godzinach jazdy,
dotarliśmy na miejsce z samego ranka. Wygląda, że wujek nie lubi towarzystwa
ludzi bo jego dom stał w środku gęstego lasu przez, który ledwo co
przejechaliśmy. Dom miał dwa piętra, cały był drewniany i pomimo swoich lat
wyglądał na bardzo zadbany. Otoczony był przez kamienny bardzo wysoki mur, zapewne
miał chronić przed zwierzętami z lasu. W każdym oknie budynku znajdowały się
grube firany. Podeszłam do wielkich dębowych drzwi i zastukałam kołatką. Po
chwili w drzwiach ukazał się malutki, łysy mężczyzna około 40. Zawsze myślałam ze ja jestem mała bo mam
jedyne 165cm ale on chyba miał z 150cm. No nie ważne, był ubrany w biały
lekarski kitel i w ciemne dżinsy.
-Witaj ty
pewnie jesteś Aida – uśmiechnął się od ucha do ucha- Choć pokarze ci dom.
Wziął moją walizkę i zaprowadził mnie do
salonu. W całym domu wystój skupiał się
na drewnie, czułam się w nim jakbym cofnęła się do średniowiecza. Zero prądu
tylko wszędzie świece i półki pełne
książek. W salonie znajdował się kamienny kominek przed którym leżał dywan z
futra niedźwiedzia. Usiadłam na jednym ze skórzanych foteli przed którymi stał
mały dębowy stoliczek ze szklanym blatem. Wujek usiadł na drugim z foteli i
zaczął mówić:
-Więc jak
widzisz o to mój dom, najbliższe miasto jest oddalone o godzinę drogi więc, gdy
nauczysz się jeździć konno będziesz mogła je odwiedzać. Niestety raczej rzadko
będziemy się widywać bo większość czasu spędzam poza domem, gdyż jestem
doktorem, a moją specjalizacją jest leczenie wrodzonych mutacji.
- Do tej
pory też większość czasu spędzałam sama więc sobie poradzę, ale kto mnie nauczy
jeździć konno?
- Przez ten
tydzień jeszcze tu zostanę więc cię nauczę, ale to jutro, dzisiaj odpocznij
sobie i zobacz cały dom, a ja zaniosę bagaż do twojego pokoju, który jest na
drugim piętrze, drzwi po prawej.
-Dobrze , a
mam jeszcze pytanie, jest tu może Internet ?- spytałam z nadzieją
-Nie ma
tutaj w ogóle prądu, ale jeśli będziesz się nudziła mam mnóstwo książek.
- Ok. w
sumie lubię czytać, to idę obejrzeć resztę domu.
No i
poszłam. Obok salonu znajdowała się kuchnia, która była bardzo przytulna.
Wszystkie meble były oczywiście drewniane, a ozdoby typu obrus i poduszki na
krzesła były ciemnoczerwone. W rogu stała stara kuchenka na gaz, a obok lodówka.
Reszta wyposażenia to były przeróżne szafeczki, niektóre z nich wisiały na
ścianach inne natomiast były stojące. Gdy
przejrzałam je wszystkie, poczułam się zmęczona więc ruszyłam w stronę mojego
pokoju. Znajdowało się w nim wielkie łoże z baldachimem, szafa, krzesła, biurko
i inne duperele. Wszystko było zachowane w odcieniach ciemnego brązu i drewna,
wiec pomimo licznych świec było niezwykle ciemno bo oczywiście tak jak w całym
domu grube firany zasłaniały szczelnie okna. Miałam też swoją łazienkę.
Zaczęłam ziewać więc poszłam szybko do łazienki naszykować się do snu, a kiedy
z niej wyszłam położyłam się od razu na łóżku i zasnęłam.
Brrr... jak ja nie cierpię low fantasy, co za idiota to wymyślił, ale jak już jest to pozostaje czytać.
OdpowiedzUsuńAleż akcja poleciała! Już się zakochałam w tym wujku, uwielbiam takie postacie, no tak, ja tworzę same potwory hihihi, a tu taka miła niespodzianka. To pierwszy rozdział, więc nic nie mogę rzec więcej, ano jednak mogę. Fajnie tutaj operujesz słowem, choć opisy są proste, to idzie się z nimi zaprzyjaźnić i nie ''gryzą'' kolokwialnie mówiąc. No i główna bohaterka takie ''jolo solo'', no ojciec ''wyrzucił ją z domu'', a ona takie ''OK'' (przepraszam, ale naprawdę zaciekawiło mnie ten typ bohatera). Czekam na sobotę i dodaje bloga do zakładek.
Weny moja droga.
No i propsy za imię- Aida... hmmm...
OdpowiedzUsuńEj, skąd tam lodówka, jak prądu nie ma?:D
OdpowiedzUsuńUpss... na baterie XD. A tak serio to nie zwróciłam na to uwagi.
Usuń