środa, 30 marca 2016

Rozdział 1: Niespodzianka




Witajcie, oto pierwszy rozdział ( pamiętajcie o prologu), mam nadzieję, że wam się spodoba i zostawicie swoje opinie w komentarzach.
_________________________________________________________________
[…] gdy nagle usłyszałam skrzeczący głos mojej macochy. No tak to był tylko sen. Tak to bywa jak chodzi się nie wiadomo o której spać przed włączonym telewizorem. Jak zwykle musiałam usnąć na czarnej, skórzanej kanapie w salonie podczas mojego malutkiego maratonu filmów zresztą tak jak zwykle, ale w końcu tydzień temu zaczęły się wakacje, więc chyba mogłam chodzić spać o której chce, co nie? Otworzyłam powoli oczy i zobaczyłam mojego ojca i to drugie coś, które jak zawsze na mnie wrzeszczało.
-Aida czy ty mnie w ogolę słuchasz? Mówię do ciebie! Jak możesz spędzać całe dni siedząc w domu i oglądając te idiotyczne filmy o elfach, wilkołakach itp. !?-zaczęła się pruć, a po chwili jakby sobie coś przypomniała- Ufff.., ale na szczęście z twoim tatusiem podjęliśmy genialną decyzję- powiedziała cała rozpromieniona Nina.
No super pewnie zaraz mnie wyślą na jakiś super nudny obóz, żeby im nie przeszkadzać przez całe wakacje- pomyślałam sobie. Robili tak co roku od kiedy, ojciec ożenił się drugi raz. Ja osobiście uważam, że ona jest z nim tylko dla pieniędzy, ale zawsze jak o tym dyskutuje z ojcem to kończy się na awanturze. Byłam ciekawa na co tym razem mnie wyślą, na obóz sportowy, językowy, a może przetrwania? Gdyby Nina go wybierała to pewnie byłaby to ostatnia opcja i pewnie by się jeszcze modliła, żeby mi się coś podczas niego stało. Ona mnie na prawdę nienawidzi, a ja jej więc jesteśmy kwita.
- Postanowiliśmy że chcielibyśmy więcej wolnej przestrzeni w domu, więc przeprowadzasz się do wujka Fausta- kontynuowała ruda jędza, a mnie aż zamurowało, bo mój ojciec nigdy się mną nie interesował nie wspominając już o Ninie, ale nigdy  nie pomyślałam, że mógłby mnie wyrzucić z domu. Nina ubrała to w bardzo ładne słówka, ale to nadal znaczyło to samo.  Kim w ogóle jest wujek Faust,??? Pierwszy raz słyszę o kimś takim, w sumie to nic dziwnego bo ojciec nie utrzymuje kontaktu nawet z najbliższą rodziną, przez co ja też jej nie znam.
-Wiem że nie znasz jeszcze swojego wujka, ale jestem pewny że się z nim dogadasz- wreszcie odezwał się ojciec, z nieskrywaną radością- A wiec tak masz 3 godziny na spakowanie się, więc lepiej się pospiesz.
-Ale…
-Nie ma żadnych ale idź do swojego pokoju- przerwał mi, no po prostu milutko.
Byłam w takim szoku, że nie dałam rady wydusić z siebie żadnego słowa więcej,  poszłam po prostu do swojego pokoju i zaczęłam szukać walizkę. Ciągle rozmyślałam co się właściwie wydarzyło.  W końcu od 2 lat mieszkam z macochą i moim ojcem, nie za specjalnie się z nimi dogadywałam, ale też bardzo im nie przeszkadzałam. Zazwyczaj siedziałam całymi dniami w swoim pokoju kiedy tylko wracałam ze szkoły. Nie miałam, żadnych przyjaciół, rozmawiałam co prawda z niektórymi osobami, ale jakoś się nie zakolegowaliśmy na tyle, żeby gdzieś wspólnie wychodzić.
Mój ojciec do biednych nie należy więc przez prawie pół roku lata z tym rudym małpiszonem po różnych kontynentach więc w czym mogłam im zawadzać? W sumie Ninie od początku nie podobało się że ojciec ma córkę, a ona jest w stanie ubłagać go o wszystko, ale żeby się tak łatwo zgodził i jeszcze się z tego cieszył.
-Dobra Aida, pomyśl pozytywnie- zaczęłam z tego wszystkiego gadać do siebie
 Może nie być aż tak źle, w końcu nie będę musiała oglądać jak rudowłosa przykleja się cały czas do ojca i słuchać jak na mnie skrzeczy, a za przyjaciółmi nie będę tęsknić bo takowych nie mam więc nie mam nic do stracenia, może chociaż wujek Faust będzie normalny.
Wreszcie znalazłam walizkę i zaczęłam pakowanie. Wzięłam tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Moja garderoba nie jest zbyt duża, mam kilka par spodni i trochę podkoszulek z rękawkiem i jakieś dwie bluzy. Nigdy nie lubiłam się stroić, do walizki wrzuciłam jeszcze jakieś duperele typu kosmetyki i byłam już spakowana. Po czym poszłam wziąć prysznic. Po kąpieli stanęłam przed lustrem i zaczęłam rozczesywać moją szopę, tak o to magia falowanych łamanych na kręcone włosów, nienawidzę ich czesać to jest po prostu jakaś katorga, a na szczotce zostaje ich zawsze cała masa. Gdy minęły 2 godziny byłam zapakowana i gotowa do wyjazdu ale oczywiście Nina musiała właśnie poprawiać makijaż, a jej to trochę to zajmuje… Oczywiście połowę z jej kosmetyków nawet nie wiem do czego służą, nigdy nie rozumiałam jak można kłaść kilo tapety na twarz. Wreszcie po pół godziny mogliśmy ruszać, więc wstałam z fotela który stał w salonie, na co zareagowała rudowłosa.
-Czekałaś na nas?
-Tak. Możemy już jechać?
-Och, zabawna jesteś- zaśmiała się ironicznie- my idziemy na romantyczną kolacje, a ciebie zawiezie kierowca mojego kochanego misia.
Nina pociągnęła za rękę swojego „misia” i znikli za drzwiami, a ja sobie pomyślałam: No pięknie nie dość że przed niecałymi 3 godzinami się do wiedziałam, że mnie wywalają to jeszcze mnie całkowicie olali i nawet ojciec się ze mną nie pożegnał, to już szczyt wszystkiego, byłam wściekła. Przez tą poczwarę zrobiło mi się nie dobrze … nigdy nie zrozumiem jak ludzie mogą do siebie mówić misiu, koteczku, rybko, to jest po prostu takie…. Bleeeeee . Mam nadzieję, że moje klepki zostaną na zawsze na tym miejscu gdzie są i nigdy mi nie wpadnie mi do łba tak się do kogoś zwracać.
Po chwili do domu wszedł kierowca i zabrał mój bagaż. Wsiadłam do czarnego samochodu, nigdy nie znałam się na marach. Założyłam słuchawki i pogrążyłam się w mojej ulubionej muzyce, byłam w podłym humorze. Tak spędziłam całą podróż z Warszawy do…. no właśnie w sumie nie wiem gdzie wylądowałam po tych 10 godzinach jazdy, dotarliśmy na miejsce z samego ranka. Wygląda, że wujek nie lubi towarzystwa ludzi bo jego dom stał w środku gęstego lasu przez, który ledwo co przejechaliśmy. Dom miał dwa piętra, cały był drewniany i pomimo swoich lat wyglądał na bardzo zadbany. Otoczony był przez kamienny bardzo wysoki mur, zapewne miał chronić przed zwierzętami z lasu. W każdym oknie budynku znajdowały się grube firany. Podeszłam do wielkich dębowych drzwi i zastukałam kołatką. Po chwili w drzwiach ukazał się malutki, łysy mężczyzna około 40.  Zawsze myślałam ze ja jestem mała bo mam jedyne 165cm ale on chyba miał z 150cm. No nie ważne, był ubrany w biały lekarski kitel i w ciemne dżinsy.
-Witaj ty pewnie jesteś Aida – uśmiechnął się od ucha do ucha- Choć pokarze ci dom.
 Wziął moją walizkę i zaprowadził mnie do salonu. W  całym domu wystój skupiał się na drewnie, czułam się w nim jakbym cofnęła się do średniowiecza. Zero prądu tylko wszędzie świece  i półki pełne książek. W salonie znajdował się kamienny kominek przed którym leżał dywan z futra niedźwiedzia. Usiadłam na jednym ze skórzanych foteli przed którymi stał mały dębowy stoliczek ze szklanym blatem. Wujek usiadł na drugim z foteli i zaczął mówić:
-Więc jak widzisz o to mój dom, najbliższe miasto jest oddalone o godzinę drogi więc, gdy nauczysz się jeździć konno będziesz mogła je odwiedzać. Niestety raczej rzadko będziemy się widywać bo większość czasu spędzam poza domem, gdyż jestem doktorem, a moją specjalizacją jest leczenie wrodzonych mutacji.
- Do tej pory też większość czasu spędzałam sama więc sobie poradzę, ale kto mnie nauczy jeździć konno?
- Przez ten tydzień jeszcze tu zostanę więc cię nauczę, ale to jutro, dzisiaj odpocznij sobie i zobacz cały dom, a ja zaniosę bagaż do twojego pokoju, który jest na drugim piętrze, drzwi po prawej.
-Dobrze , a mam jeszcze pytanie, jest tu może Internet ?- spytałam z nadzieją
-Nie ma tutaj w ogóle prądu, ale jeśli będziesz się nudziła mam mnóstwo książek.
- Ok. w sumie lubię czytać, to idę obejrzeć resztę domu.
No i poszłam. Obok salonu znajdowała się kuchnia, która była bardzo przytulna. Wszystkie meble były oczywiście drewniane, a ozdoby typu obrus i poduszki na krzesła były ciemnoczerwone. W rogu stała stara kuchenka na gaz, a obok lodówka. Reszta wyposażenia to były przeróżne szafeczki, niektóre z nich wisiały na ścianach  inne natomiast były stojące. Gdy przejrzałam je wszystkie, poczułam się zmęczona więc ruszyłam w stronę mojego pokoju. Znajdowało się w nim wielkie łoże z baldachimem, szafa, krzesła, biurko i inne duperele. Wszystko było zachowane w odcieniach ciemnego brązu i drewna, wiec pomimo licznych świec było niezwykle ciemno bo oczywiście tak jak w całym domu grube firany zasłaniały szczelnie okna. Miałam też swoją łazienkę. Zaczęłam ziewać więc poszłam szybko do łazienki naszykować się do snu, a kiedy z niej wyszłam położyłam się od razu na łóżku i zasnęłam.

4 komentarze:

  1. Brrr... jak ja nie cierpię low fantasy, co za idiota to wymyślił, ale jak już jest to pozostaje czytać.
    Ależ akcja poleciała! Już się zakochałam w tym wujku, uwielbiam takie postacie, no tak, ja tworzę same potwory hihihi, a tu taka miła niespodzianka. To pierwszy rozdział, więc nic nie mogę rzec więcej, ano jednak mogę. Fajnie tutaj operujesz słowem, choć opisy są proste, to idzie się z nimi zaprzyjaźnić i nie ''gryzą'' kolokwialnie mówiąc. No i główna bohaterka takie ''jolo solo'', no ojciec ''wyrzucił ją z domu'', a ona takie ''OK'' (przepraszam, ale naprawdę zaciekawiło mnie ten typ bohatera). Czekam na sobotę i dodaje bloga do zakładek.
    Weny moja droga.

    OdpowiedzUsuń
  2. No i propsy za imię- Aida... hmmm...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ej, skąd tam lodówka, jak prądu nie ma?:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Upss... na baterie XD. A tak serio to nie zwróciłam na to uwagi.

      Usuń