[…] Byli to
mój ojciec z Niną. Przeszli obok mnie jakbym była powietrzem i poszli od razu
do sali szpitalnej. Już czułam się koszmarnie, więc nie wiem jak określić
uczucie, które doznałam kiedy mnie mijali. Jednak po chwili pomyślałam, że
najważniejsze jest żeby ich wyleczyli. Nie mogłam się w tej chwili przejmować
sobą, bo moi przyjaciele byli w dużo gorszej sytuacji. Nie chciałam wchodzić na
sale szpitalną, bo i tak bym nie była w stanie pomóc, więc usiadłam na jednym z
foteli i czekałam.
Po kilku
godzinach obudził się skrzydlaty, nic nie mówił. Widziałam jedynie kątem oka,
że usiadł na kanapie. Może mi się przyglądał, nie byłam pewna, ale ja nie chciałam
na niego nawet raz zerknąć. Nie chciałam sobie przypominać.
Prze długi
czas podczas którego nie wracali, zastanawiałam się czy wszyscy wyzdrowieją.
Miałam nadzieje, że znajdą sposób na ich wyleczenie. Mnie mogą olewać ile chcą,
ale niech im pomogą. W końcu muszą znać Gerarda, skoro jest ich znajomym to
powinni naprawdę się postarać.
Kiedy zbliżał
się wieczór wreszcie wrócili do salonu. Nawet raz nie spojrzeli na mnie.
Patrzyli się na chłopaka.
- Przeżyją,
ale przez jeszcze 2 dni będą nieprzytomni i muszą przez miesiąc odpoczywać, tu
masz napisane jak się nimi opiekować.
- Na twoim
miejscu wyrzuciła bym stąd tą bezwartościową dziewczynę- powiedziała ruda
śmiejąc się przy tym szyderczo- Prawda kochanie?
- Tak, jest
tak samo nic nie warta jak jej matka- powiedział i oboje wybuchli śmiechem.
- Nie
obrażaj mojej mamy!- wydarłam się.
- Tak się złościsz,
a nawet jej nie znałaś, prawdziwa idiotka- powiedziała drwiąco.
- Na pewno
była dużo lepsza od was oboje razem wziętych!
- Nie
oszukuj się jesteś tak samo jak ona zwykłym, nic nieznaczącym człowiekiem.
Spójrz na nas ja jestem najpiękniejszą z syren, a mój mąż jest wybitnym
leczniczym.
- Dobrze, że
pozbyłem się ciebie z domu, teraz przynajmniej komuś innemu sprawiasz kłopoty-
powiedział beznamiętnie ojciec i wyszli.
Mam swój honor i nie miałam zamiaru płakać na
ich oczach, ale gdy tylko drzwi się zamknęły, łzy zaczęły mi spływać potokami,
a w sercu czułam jakby otworzyła się z powrotem czarna dziura, która na dodatek
była wielokrotnie silniejsza. Wszystko co powiedzieli było prawdą, tak czułam.
W głowie łomotały nadal mi ich słowa i odbijały się od ścian mojej głowy.
Powoli poszłam, wlokąc się do swojego pokoju, zamknęłam drzwi na klucz i
usiadłam pod nimi przyciągając do siebie nogi. Schowałam twarz w kolanach i
płakałam. Bardzo długo płakałam, dopóki nie skończyły mi się łzy. Pomimo, że
byłam głodna i spragniona nie wychodziłam z pokoju. Już nigdy nie chciałam z
niego wyjść, chciałam się w nim ukryć przed światem, przed ludźmi, a przede
wszystkim przed cierpieniem.
______________________________________________________________________________
Witajcie nie wiem czy jeszcze ktoś to czyta, ale chciałam przeprosić że nie wstawiam ostatnio regularnie rozdziałów i nie wiem czy przez następne 2 tygodnie pojawią się nowe bo wyjeżdżam.
Miło by było jakbyście napisali czy chcecie kolejne rozdziały, bo nawet krótki komentarz motywuje do dalszego pisania :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz